Inspirującą próbę wykorzystania kryzysu do stworzenia opowieści podjęła marka Domino's Pizza. Wszystko zaczęło się od badań focusowych, w których klienci ostro skrytykowali firmę i jej produkty. Mało kto zdecydowałby się ujawniać takie dane. A Domino's Pizza zrobiła z tego opowieść o upadku i podnoszeniu się, o kryzysie i determinacji do jego przezwyciężenia:
A tutaj dalszy ciąg tej niezwykłej historii:
Z kolei marka Nike stworzyła ciekawą opowieść opartą o wizerunkowy kryzys celebryty. Kilka miesięcy temu, po ujawnieniu licznych kochanek Tigera Woodsa, umowy z nim zerwały Gatorade, AT&T, Accenture i Gillette, a Tag Heuer wstrzymał emisję reklam z jego udziałem. A oto co zrobili w Nike ze skandalu, który wstrząsnął pruderyjną Ameryką:
Głos, który słyszymy w tle należy do Earla Woodsa, ojca i pierwszego trenera Tigera. Earl zmarł w 2006 roku, więc film ma konwencję przesłania zza grobu. Skandal w tle, smutne oczy Tigera oraz ojcowska próba zrozumienia syna przywodzą na myśl przypowieść o synu marnotrawnym.
Nie znam przykładu polskiej firmy, która potrafiła znaleźć pomysł by mówić o porażce. Wydaje się, że przyznawanie się do błędów jest bardzo amerykańskie. My Polacy niechętnie mówimy o porażkach, nawet w kontekście procesu uczenia się i rozwoju. Myślę, że jest to uwarunkowane naszą narodową kulturą - jesteśmy społecznością o małej skłonności do ryzyka, niechętną eksperymentom i nieufną wobec pionierskich posunięć. Zamiast tego wolimy trzymać się bezpiecznych i sprawdzonych rozwiązań.
Może dlatego w gronie najbardziej ekscytujących, soczystych i wartościowych marek świata ciągle brakuje polskiej reprezentacji.
O innych pomysłach na budowanie wizerunku marki poprzez storytelling możesz przeczytać tu, tu i tu.
Polskie firmy chcące reklamować się w społecznościówkach z trudem potrafią zrozumieć, jak ważne są negatywne komentarze.
OdpowiedzUsuńjako student powiem, że jestem bardzo ciekaw jakie efekty dały w/w kampanie.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o Polskę to częściej wynajmuje się osoby do nakręcania/sterowania dyskusjami, niż bije w pierś.
niejako przyznanie sie do bledu, a wlasciwie odwrocenie kota ogonem: http://wiadomosci.mediarun.pl/artykul/reklama-reklama,constar-walczy-o-wizerunek,11323,2,1,1.html
OdpowiedzUsuńBardzo pouczająca treść. Dziękuję Ci za ten artykuł. To prawda sporo w sieci (i nie tylko) "miernych debeściaków" mówię tu zarówno o markach jak i ludziach. Na szczęście to się zmienia. Krok po kroku. Widać progres, choćby po niekasowaniu negatywnych komentarzy na blogach firmowych. Step by step... ale forward. Uczymy się ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam